edeeeddd


10 lipca 2023, 11:25

kocham kogos bo ktos mnie kocha

to nie wychodzi ode mnie, bo tyko biore

jedynie gdy mam przestrzen, bywam steskniona

gdy widze kogos bez analiz

inaczej w momencie moja glowa bierze gore a serce chlodnieje

 

doświadczam czasem inaczej Ciebie niż sam Siebie opowiadasz

moze wlasnie wtedy i tego sie boje, tych momentow.....

 

czuje stop.

rozpoznanie jedynie odbywa sie z poziomu Spokoju.

z malej dziewczynki bezradnej ale obecnej

gdzie ponakladala maski i sie odbijala od rzeczy 

gdzie zgubila wiare w siebie

zostala przygnieciona

lub skruszona

 

wszystko jest klamstwem 

nie chce mi sie mowic, bo chce mi sie wymiotowac

przez siebie rowniez

zbiera mnie na wymioty

 

 

to udawało mi sens i bliskość.

kim jestem bez udawania? czego się boję?

 

 

wypatrzylam wszystkie nauki poczynania nawet doswiadczenia! doswiadczalam wbrew sobie ze moze cos uzyskam, cos zmienie, ze Bog cos zmieni. Ze druga osoba cos zmieni. szlam za nauczycielami, za rodzina, za przyjaciolmi, za obcymi. za uznaniem, za uwagą. A jednak nic o sobie nie wiem, niczym jestem czym myslalam ze jestem niz myślą ze jestem. zamrożenie. 

Nic o sobie nie wiem, nawet jak czynie to nie wiem co czynie, po co czynie, czy czynilam? gdzie jest serce moje???

 

mam dosyc tego gowna ktoro mnie otacza, otoczki, powloki jest mi ciasno, nie oddycham. nie wierzac w siebie oddalajac sie od siebie oddalam sie od oddechu. mam dosyc tej wedrowki. 

 

 

od dawna nie widziałam poruszającej się muszki na szybie, szła swoim tempem, powoli przesuwała się po oknie autobusu..
poczułam też zapach powietrza po deszczu

bieg życia, wszystko płynie naturalnie i nic nie kosztuje

 

nie szłam w umysł, nawet jeśli to nie sprzeczałam się z nim. szłam do serca do siebie, poprzez wąskie szczeliny braku tlenu, braku powietrza, ciemno i gęsto. dużo odrywającego się lęku..

 

mężczyzna:

Bóg przekazał mi wiadomość: jak cudownie że Kacper jest w Twoim życiu, że się pojawił. Wtedy poczułam wdzięczność. Za czułego, mądrego człowieka, który potraktował mnie z szacunkiem. Poprzez szacunek do samego Siebie...

jednak złudne pokładanie nadzieji w mężczyźnie kojarzy mi się później z brakiem ojca w życiu. przecież to nie Kacpra (ani nikogo innego) rola, by mnie upiększać, by się mną zachwycać nieustannie (i tak to się odbija), finalnie więc zostaję z niczym. Nie jego rola, by spełniał moje oczekiwania, być blisko intymnie ale tylko na moich zasadach, ogólnie - być na MOICH zasadach. ostatecznie JA jestem zimna, nieczuła. Bo tylko pragnę brać..

Gdy ktoś się odsuwa, tracę grunt pod nogami. Gdy ktoś jest za blisko - tracę grunt pod nogami. W doświadczeniu się boję trwać, boję się iść. Nie patrzę jako ciekawość, tylko że ktoś może mnie zranić. Opuścić. A gdy za bardzo boję się opuszczenia - opuszczam sama. Siebie również..

Gdy ktoś jest obok, na moich warunkach, jest okej, ale się czasem duszę. Stąd nie wiem kim jestem, coraz bardziej i częściej się gubię. Bo to nie jest Prawda ze mnie..
To wszystko wtedy podszyte jest Lękiem. 

 

Poza tym - jak mogłam wiedzieć co czuję, skoro nie "zaczęłam" doświadczać? Za szybko, za szybko..sprawy po Matim mi się nie poukładały. Na bieżąco mówiłam o pudelku. A może bałam się mówić, bo zawsze to co mówiłam sprawiało innym ból (moim bliskim), bałam się o mamę gdy mówiłam jej coś "prawdziwego" , o siostrę itd. Bałam się ocen i opinii - więc nie mówiłam. 

Brak kontaktu oznacza dla mnie, że ktoś mnie nie lubi. Brak mi przez to własnej przestrzeni - nie tworzę ją, jedynie opieram na innych/na czymś innym. W coś W kogoś. Tak jakbym została od czegoś dawno oderwana, i tylko szukała....jestem zmęczona szukaniem.  

 

Jest tam dużo smutku...tu...wraca mi smutek nie przeżyty od lat. Wstrzymany. Bóle głowy (dość silne), mdłości, surowość świata. Smutek i głęboki żal. 
A w tym wszystkim MOJE SERCE.Wszystko z niego, wszystko dla niego.

 

Co z Tobą? nie wiem. 

 

 

Raczej byłam w życiu bierna. Więcej nie doświadczałam, ze strachu....

 

 

swiat mi sie zatrzymal na chwile w doswiadczeniu, jak napisal ze jestem kochana. wazne kto napisal i do mnie napisal. umysl watpliwosci strach chcialy to podwazyc ale zatrzymalam sie i to odeszlo. poczulam..

 

 

na co czekam? czy ja ciagle na cos czekam? przyszlosci nie ma. czego ja chce? czego ja potrzebuje. po co? 

i znów mnie dzieli....zawieszona. w nieswoim ciele, nie na swoim miejscu. mam siebie, ale nie doswiadczam siebie, wchodze tylko do glowy..

 

kiedy zmieniłam się w robota?

 

 

dlaczego nie rozmawiamy, siostro? 

co mam wnioskować z ciszy? 

co wnosi dla nas cisza

jedynie obiekty się nie zmieniają, cisza jest jednak coraz cięższa

czy jest potrzebna i niezastąpiona?

czy jest potrzebna i niezastąpiona

czym Ty zastępujesz ciszę?

 

 

 

11.04

 

po rozmowie z Kacprem, coś się zmieniło. Były 2 etapy rozmowy o Ego, Bogu, świadomości. po 1 etapie, poczułam wdzięczność, że się pojawił...i wdzięczność, że jest dobrym człowiekiem. DOBRYM CZŁOWIEKIEM! 

Później uświadomił mi, że siedzę ciągle w cierpieniu i ego, że mnie złapało zgarnęło. Nie rozróżniam co jest czym, tylko tęsknię za tym co było lub mnie odcina i nie czuję nic. Owładnęło mną...moje ciało. Krytyk, stagnacja, brak ruchów, brak tu i teraz, brak uczuć. "Życie mną kieruje" a ja jestem wciąż w... pudełku.

Uświadomił mnie w tu i teraz. Zwykłą rozmową wychodzącą ze spokoju, z poziomu spokoju. Jakbym ożyła.

Obudziłam się rano i poczułam nadchodzący lęk. Zaczął mnie atakować, bolały mnie jelita brzuch głowa.. ciało. Odcięcie przez lęk. Przypatrzyłam się temu, zaczęło atakować coraz mocniej. Wciąż się przyglądałam.. nie wciągałam się w tę grę. W tę manipulację! To było po tym jak Kacper wyszedł. Obudziłam się rano i zostałam sama. To nie był smutek, to był lęk. Popatrzyłam więc na niego "czy on jest zły? czy zrobił mi na złość?" - " nie, to nie w nim problem. on jest dobry. on jest i wyszedł ale nie zniknął. to nie smutek, to lęk". Trzeźwa ocena sytuacji...czyli mam zaburzoną percepcję. Iluzję. Więc pozwoliłam się temu rozpuszczać..najpierw zadając pytania z poziomu umysłu. Ale telepało bardziej, następnie czułam się jak 5-latka, która musi zebrać się do pracy. 5 lat czy 30 lat? Telepałam się cały czas, z zewnątrz i wewnątrz. Zaczęłam modlitwę "Aniele Boży...Pod Twoją obronę..." i puściłam to. Oddałam Bogu przynajmniej część. 

Wygrałam (?), jadąć autobusem poczułam się żywsza. Jakby fale opadły a ja zostałam. I nawet trochę się obudziłam. Zaczęłam widzieć co jest czym......poczułam znowu wdzięczność, że Kacper się pojawił. Że ze mną rozmawia. Chcę być dla niego dobra. Po prostu. Moje ego bardzo chciało do niego pisać wtulić się pójść w coś. Jednak nie wzięłam telefonu do ręki. Odpuściłam, wybierając Siebie. Wybierając obserwację...będąc Nią.

Mam ochotę się więcej modlić, dzisiaj zwłaszcza dzisiaj.  

 

strach przed surowością życia

ale przecież nią jestem

tą rzeczywistością... z poziomu jestestwa. tylko to jest prawdą. 

 

 

siostra

brak mi oparcia na przyszłość

"poczucia bezpieczeństwa" że gdziekolwiek będę lub ona będzie, będzie kontakt. rozmowa. wsparcie.

brak mi matkowania z jej strony, aby mnie pocieszała i słuchała. Że zawsze "jest". 

 

 

słuchanie mnie znalazło samo

wyłoniło się 

mogę się od Ciebie uczyć

 

emocje: bardzo tęsknię za jej twarzyczką za jej łagodnością i uśmiechem, ubiorem ciałem sercem na dłoni (płacz)

 

brak brak brak Olki, chęć rozmowy przytulenia zrozumienia siebie i jej

 

 

Mati: chęć wybaczenia/zanikająca złość..

 

12/13.04

złość na Olkę, jest roszczeniowa. 

we mnie też jest roszczeniowość...chęć uzyskania czegoś. 

 

Lęk z rana

nieruchomieje, jest mroźno i szaro, na zewnątrz wszystko mnie boli. również rzeczywistość "zakrzywiona" zakłamana rzeczywistość. spojrzałam że nie spoglądam własnymi oczami! czyje to oczy?

chcę wymiotować. nie chcę mówić skoro to nie ja. w sobie...to dalej ja. tylko pęknięte. czy to wrażenie mnie samej? 

 

 

19.04.2022

 

I po Świętach. w domu depresje, silne bóle głowy z lęku i niewyjawnionych emocji. problem z siostrą.......brak rozmów.

Kacper pomógł rozmowami. 

 

Przysięgam Ci że nie kłamię

że gdy odwracam wzrok od Was

najczęściej robię się bańką

wystarczy że mam połysk

zostawiam Wam połysk

w środku echo i pustka niezręczna cisza, gdy zadajesz mi pytania

i wnikliwie patrzysz

czy pustka nie przeszywa Cię na wskroś? 

powiesz mi o tym?

nie mam zdania

przestałam mieć zdanie..

 

 

 

oby nie walczyć

nie wdawać się z ego w dyskusje..

niech płynie

pokora, Boska

 

 

co czuję?

niepokój, lekkie napięcie. hm...nie to nie stres, może to bardziej smutek. jakiś brak....echo braku. 

ból brzucha

lekkie palpitacje serca

nieobecność fizyczna i mentalna

 

 

nie czuję się zagrożona

osamotniona w tym

bo mogę wyrazić i mówić Wszystko

bo najważniejsze jest to co czujemy

 

jest gdzieś fałsz?

kim był Mati? wierzyłam w coś czego nie było

ego tworzyło mi piękne idealizacje

trzeba być BARDZO uważnym.. . 

„Jedynie ulegając zniszczeniu, możemy znaleźć to, co w nas niezniszczalne”

 

 

moje ego bardzo się boi

nie wchodziłam tam zbyt często...nie zaznajamiałam się z tematem

było zawsze "niby lęk niby strach" ale nigdy na 100%.

czuję tam siebie lecz uciekam od siebie

nie akceptując stanu rzeczy, które się pojawiają

rzeczy które się pojawiają

chcę akceptacji, oby była (?)

pojawia się czułość to ją zmieniam i definiuje w głowie

czy czas zobaczyć BACHORA?

oczekiwania bachora zmieniają coś w fałsz

prawdziwie często nic nie czuję do Niego

czasem coś się otwiera

na początku sobie go wyidealizowałam

później zaczęłam poznawać

i pewne rzeczy mi się podobają, inne mniej

boję się jego zmienności

że zmieni do mnie nastawienie, że mnie porzuci

dlatego przylgnęłam... w jakimś stopniu

brałam jego słowa za 200% prawdy i braku opuszczenia

brałam jego dotyk za ten ostateczny od niego

pełen wiary w nas

mimo że sama stworzyłam ramy

i nawet nie chcę za bardzo zapraszać go do swojego serca

bardziej wolę opiekę

uwagę, zainteresowanie

dbanie o kogoś i bliskość

wspólne spędzanie czasu. rozmowy!

cały czas rozmowy a nie ATAK.

nie miałam nigdy takiej relacji....

uciekając od siebie, ranię też innych

mając swoje własne oczekiwania

a prawda jest taka

że nigdy nikogo ani niczego nie miałam na własność. mam wolny wybór. ktoś również ma wolny wybór. 

.

dlaczego więc zaczęłam spędzać z Nim czas?

przy nim jest spokój

jest zabawnie

czasem się dużo dzieje

jesteśmy ugodowi

wrażliwość, dobroć i muzyka

przede wszystkim uwaga z jego strony...zadawanie pytań

pomoc

doświadczanie/nauka bliskości

rozmowy o Bogu


czy ktoś mnie zawodzi? nie odpisując na czas? nie dając kilka godzin uwagi.... ? 

tej pustki nie wypełni nikt. 

zrobię sobie stop...by się rozejrzeć.

 

CZEGO SIĘ BOJĘ?

opuszczenia - dlatego wszystkie słowa zapewnienienia komplementy biorę na 200% poważnie od ludzi, karmię się tym....ale pustka zostaje.. a gdy ktoś odchodzi - pustka się "powiększa". stąd lęk...

rozczarowania - bo mam oczekiwania. powstały z jakiegoś braku.. nieprawdy. oczekiwania = chęć wypełnienia kimś pustki

pustki - a może mogę w niej istnieć? czy to ona istnieje we mnie..

bólu - 

CZY ON MNIE MOŻE SKRZYWDZIĆ?

nie. mogę się skrzywdzić sama..

gdzie jest prawda?

 

 

 

za dużo szukam przebudzenia zamiast rozejrzeć się w sobie, co jest czym co jest pod czym co nie jest mną..

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz